Polska bezgotówkową potęgą? – upodobaliśmy sobie bezgotówkowe płacenie
Technologia, architektura
BLIK także policzył, ile transakcji tą metodą wykonaliśmy w pandemicznym 2020 roku. Liczba 424 mln robi wrażenie. Czy za chwilę przestaniemy w naszych portfelach trzymać gotówkę? Jak pokazuje najnowszy raport Intrum ”European Payment Report”∗, zmierzaliśmy w tym kierunku, póki nie przyszła pandemia Covid-19. Tylko 7 proc. respondentów uważa, że nasz kraj stanie się gotówkowy w ciągu dwóch lat.
Przed korona-kryzysem 1/3 osób biorących udział w badaniu była o tym przekonana.
Skąd ten regres? Zjawisko jest tym bardziej paradoksalne, że ze względów bezpieczeństwa od pierwszych dni pandemii płacąc w sklepie za zakupy, zazwyczaj wyjmowaliśmy z kieszeni smartfon lub plastikowy pieniądz.
Polska bezgotówkowa? Jeszcze nie teraz…
Przez kilka ostatnich lat obserwowaliśmy w Polsce trend podążania naszego kraju w kierunku stania się społeczeństwem bezgotówkowym. Coraz mniej osób wybiera gotówkę jako główną metodę płacenia za codzienne zakupy. Chętnie również przyjmujemy wszelkie nowinki dotyczące alternatywnych sposobów płatności, np. zbliżeniowe płacenie telefonem, opaską, itp. Jeszcze przed pandemią staliśmy się fanami zakupów online, za które płacimy kartą lub BLIK-iem.
W 2020 r. ponad 1/3 (33 proc.) przedsiębiorców w Polsce – grupa, która ma szeroki wgląd w preferencje płatnicze klientów – uważała, że nasz kraj stanie się bezgotówkowy już w ciągu dwóch lat. W tegorocznym badaniu odsetek respondentów, którzy mogliby się podpisać pod tym stwierdzeniem, spadł do 7 proc. Powiększyła się również grupa osób, które uważają, że Polska będzie bezgotówkowa dopiero za 10 lat: z 25 proc. w 2020 r., do 56 proc. w 2021 r.
Niestety, tegoroczne badanie Intrum ”European Payment Report” pokazuje, że aż 1/4 (25 proc.) w ogóle nie ma wiary w to, że w Polsce będziemy płacić bez użycia gotówki.
Jak zatem wytłumaczyć zahamowanie wspomnianego trendu?
Wybuch pandemii Covid-19 bez wątpienia był sytuacją kryzysową, a każdy kryzys wywołuje w społeczeństwie stres, niepokój, poczucie niepewności jutra. Wtedy włącza się mechanizm działania stadnego i podejmujemy irracjonalne – przynajmniej patrząc z zewnątrz – decyzje. Tak było szczególnie w pierwszych tygodniach pandemii. Pod bankomatami i bankach ustawiały się kolejki osób (przeważnie tych ze starszego pokolenia) chcących wypłacić swoje pieniądze. Potem z nadmiarem tej gotówki musieliśmy coś zrobić, więc „unikaliśmy” płacenia kartą czy telefonem. Takie działanie znalazło odzwierciedlenie w danych zebranych przez Intrum. Mimo że wiele konsumentów w pandemii wybierało alternatywne metody płatności, by ograniczyć do minimum możliwość zarażenia się koronawirusem, to jednak posiadanie papierowego pieniądza w portfelu dawało jakiś rodzaj poczucia bezpieczeństwa.
… ale firmy muszą przejść na cyfrowy obieg pieniądza
Jednocześnie pandemia pokazała, jak ważna jest alternatywa – możliwość dokonywania bezgotówkowych transakcji płatniczych. Pierwszy lockdown i ścisłe obostrzenia sprawiły, że musieliśmy przejść na tryb zakupów online i płacenie kartą czy w inny cyfrowy sposób. Te najpotrzebniejsze, np. spożywcze zakupy dokonywaliśmy stacjonarnie. Gdzie? Kryterium wyboru było miejsce, w którym można było płacić w inny sposób niż tylko gotówką. Sklepy, które nie oferowały tych alternatywnych metod, miały w pandemii dodatkowy kłopot.
To tłumaczy, dlaczego blisko połowa (49 proc.) respondentów badania Intrum jest przekonanych o tym, że po koronawirusie małe firmy nie przetrwają, jeśli nie będą w stanie prowadzić działalności bez użycia fizycznych monet i banknotów, i oferować swoim klientom możliwości płacenia kartą, telefonem, itp. Paradoksalnie to może sprawić, że powróci trend zahamowany przez pandemię – tłumaczy Sylwia Nowak, ekspert Intrum. Już teraz 43 proc. przedsiębiorców przewrotnie uważa, że korona-kryzys przyspieszył postęp Polski w kierunku stania się społeczeństwem bezgotówkowym